biTWA czy biMA?

Wyobraźmy sobie tę sytuację...


...spokojny poranek. Sobota. Luty... nie! Listopad. Szara, senna, przygnębiająca, doprowadzająca do płaczu pogoda.

Leżysz na sofie, mając na wpół przymknięte oczy, zastanawiając się co skonsumować na śniadanie. Wciskając bezmyślnie ten sam przycisk na pilocie, nie zwracając najmniejszej uwagi na to, co własnie umyka Ci na kolejnym z kanałów. Wspominałem już, że nadal jesteś w piżamie?

Aha, no i najważniejsze. Załóżmy, że jesteś facetem*.

No i wracając... Sielanka trwa w najlepsze, jesteś na etapie rozważań, czy jajecznica ma być bardziej ścięta czy wodnista, gdy nagle słyszysz TO. Drzwi łazienki otwierają się nienaturalnie szybko i głośno. Podnosisz oczy. Ani śladu wojsk nieprzyjaciela. Nadal jesteś bezpieczny. 

Wracasz do rozmyślań. ,,Na czym to skończyłem? Aha! No tak, jajka...". Ręka bezwiednie wędruje do kieszeni piżamy... gdzieś tu była ta cholerna chusteczka do nosa! Tylko gdzie? Coś mnie kręci w tym nosie, jak zawsze rano, zaraz kichnę...
-Byłeś w toalecie?- Zamierasz. Głos ten jak wystrzał armatni, zabrzmiał ostro w Twoich uszach i sprawił, że serce zamarło, a zimny pot polał się po całym ciele. ,,A więc wojna" - myśl ta wybrzmiała znacząco w Twojej głowie. ,,Najważniejsze, aby teraz dobrze to rozegrać, może obejdzie się bez krwawych bitew, póki co, to tylko oddział zwiadowczy".
-hmm?- odpowiadasz zdawkowo- czemu pytasz? -Tak! Taktyka zmylenia przeciwnika, jest na sam początek idealna.
-Czyli byłeś?
,,Oho! Ci zwiadowcy są uzbrojeni i to całkiem nieźle, trzeba ich wyeliminować, zanim wrócą do obozu i poinformują główne siły. Wtedy niewątpliwie dojdzie do bitwy!"
-Ekhem, no byłem... Jakiś czas temu... A może to było wczoraj? - Czujesz jak coraz mocniej kręci Cię w nosie, jednak gwałtowne ruchy są teraz niewskazane. Zajmijmy się oddziałem, który nakrył nas w bezpiecznej kryjówce.
-Nie kłam, słyszałam jak wychodziłeś! - cóż za pech! Twoje wojsko było obserwowane przez wrogi oddział od dłuższego czasu, a Ty tego nie zauważyłeś! 
-Tak, tak... Masz rację, jak zawsze kochanie! Teraz pamiętam!- obdarzasz przeciwnika dobrotliwym uśmiechem. Nie jesteś gotów do bitew. Nie dziś. Pora zająć się dyplomacją.
-Dlaczego nie opuściłeś deski?- i wszystkie zabiegi na nic. A tak dobrze szło. Chyba trzeba będzie pomyśleć o wymianie swoich taktyków. No nic, dojdzie do potyczki. 
-No coś ty! Przecież to nasz kot. Wiesz jak lubi rankiem chluptać sobie wodę z kibla! - szach mat! Wrogi oddział wycięty co do nogi. Zwiadowcy nie mają szans, na to by umknąć i poinformować resztę wojska o Twoim położeniu. Jesteś uratowany. Widzisz w oczach przeciwnika łzy! Ha! To pewnie ze złości i bezsilności. Nie wymyślisz już nic więcej, co? Nie ma sensu już, ciągnąć tego niezaczętego sporu dalej. Wygrałeś.
-Jak możesz...-Twoje oczy znów wędrują w górę. Czyżby jeden z niedobitków przeżył?- Mruczuś zaginął trzy tygodnie temu. Nie pamiętasz?! Przecież miałeś go szukać!- Jak mogłeś nie zauważyć tej luki! Najgorszy scenariusz właśnie się sprawdza. Ktoś uciekł z pola walki i poinformował wojska nieprzyjaciela o tym co się właśnie tutaj dzieje. 

,,Wszystko zaraz się zacznie. Jednak to biTWA.  Twoja, nie moja. Do której wcale nie musi dojść. Wystarczy tylko wcielić w życie najbardziej podstawowy ludzki odruch, który pojawia się w takiej sytuacji: walcz lub uciekaj. W moim przypadku będzie to ucieczka."

Trzeba działać szybko. Każda stracona chwila, może oznaczać katastrofę. Wstajesz. Jak uciekać to z podniesioną głową.
-Chcesz jajecznicę? Właśnie miałem sobie robić. 
-Nie zmieniaj tematu, co z kotem? Nie szukałeś, tak? Nie wydrukowałeś tych wszystkich ogłoszeń o które prosiłam? - I ruszyli. Póki co piechota. Posuwają się do przodu, ale powoli. Zdołasz uciec, jeśli zostawisz za sobą kilku zbrojnych, osłaniających powrót. Tak. Mi też przykro, ale to niezbędny zabieg. Inaczej dojdzie do otwartej konfrontacji. ,,Krew się poleje"- jak to mówi klasyk.
-Ależ oczywiście, że wydrukowałem! To co? Idę do sklepu po jajka, bo chyba nie ma w domu...
-Wydrukowałeś, tak? A czemu żaden plakat nie wisi na zewnątrz? Gdzie to wszystko się podziewa?!- Cholera, są szybsi niż myśleliśmy. Trzeba zostawić wozy z zaopatrzeniem. Trudno. Zdobędziemy nowe. Póki co, najważniejsze to uciec gdzieś, gdzie nas nie dogonią.
-Oj, nie miałem czasu ich rozwiesić. Wiesz przecież ile pracuję! Leżą w szufladzie, gotowe, dziś wieczorem porozwieszamy je z Markiem...
-Markiem?! Tym alkoholikiem? Na pewno potem pójdziecie na piwo! Obiecałeś, że dzisiejszy wieczór spędzimy tylko we dwoje! -Spójrz, tam płynie rzeka! Trzeba ją przebyć i spalić za sobą most! Po tym zabiegu, nigdy nas nie dogonią!
-Daj spokój, pomoże mi i to wszystko, na piwo zabiorę go za to kiedy indziej.  Przecież pamiętam o dzisiejszej rocznicy... Przygotowałem coś specjalnego! To co? Pójdę po te jajka?
-Od trzech tygodni powtarzasz mi, że rozwiesisz te pieprzone plakaty! Nie rozumiesz, jak ważny dla mnie jest ten kot? Mam go od zawsze!- ,,Nienawidzę sierściucha! Brrr. Gruby, brzydki, kulawy kot, który gryzie i drapie, gdy tylko zbliżysz się do niego na odległość bliższą, niż 2 metry. Jakim cudem on uciekł? Mogę przysiąc, że nie opuścił swojego leżaka odkąd się tu wprowadziliśmy!".
-Zobaczysz, że gdy tylko je rozwieszę, kotek się znajdzie! Daje na to maksymalnie... trzy dni!
Prędzej! Prędzej! Już prawie przeszliśmy przez most. Można podkładać ogień. 
-Uprzedzam cię! Jeśli dziś tego nie wywiesisz, nie odezwę się do ciebie już nigdy! Robisz tak zawsze, gdy cię o coś proszę!
Wstajesz. Pamiętasz o tym, by nie wykonywać żadnych, niepotrzebnych ruchów. Zmierzasz do drugiego pokoju.
-A Ty gdzie? Zamierzasz tak odejść bez słowa?
-Kochanie, ale o co ci chodzi? Chcę się ubrać i zrobić nam śniadanie, tak? - jesteśmy na drugiej stronie! Teraz można spokojnie obserwować, jak przeciwnik zostaje na drugiej stronie rzeki.
-Chodzi mi o to, że nigdy nie doprowadzasz spraw do końca! Jesteś taki niedbały, ciągle o czymś zapominasz, to ja muszę zajmować się Tobą! - Nie odpuszczają! Przeprawiają się przez mieliznę. Musimy się ewakuować, zanim przejdą przez wodę.
-Widziałaś moją kurtkę? Mam w niej kluczyki do auta...
-No własnie, to może jaśnie pan wytłumaczy mi teraz, gdzie się podziała jego kurtka?! O której wczoraj wróciłeś? Bo kurtki na sobie nie miałeś. - Szybcy są. Oj szybcy...
-Byłem z Markiem, przecież wiesz, że musiałem poprosić, aby mi pomógł. Przybliżyć sprawę... sama rozumiesz...
-Prosiłeś go do drugiej w nocy, tak? 
-Oj nie... No, może chwilę się zasiedziałem. Oglądaliśmy mecz.
-Kłamiesz! Ciągle kłamiesz! Zupełnie jak twoja matka! Że wpada do nas niby przypadkiem, niby przechodzi obok. Wtrąca się na każdym kroku, ot co! - Zajęło im to o wiele mniej czasu niż się spodziewaliśmy. Szczerze? Nuży mnie już to pierzchanie. Nieprzyjaciel uderza w końcu w wartości, które są dla naszego wojska tak ważne! Staniemy do walki. Trzeba dbać o morale. Z podniesioną głową! A co! To już nie biTWA. To również biMA!
-Ale od mojej mamusi, to się odczep, okej? Spójrz lepiej na swoją!
-Przepraszam bardzo! A co masz do mojej mamusi? - wojska szykują się do natarcia. Zaraz zacznie się prawdziwa walka.
-Przychodzi, czepia się, komentuje. Nie jest tak? Złośliwa i cyniczna. Wszystko jej przeszkadza. Widzę, że podążasz w jej ślady... Pięknie ci to wychodzi. Nie ma co!
-Tak? Chcesz coś jeszcze powiedzieć, zanim wyrzucę twoje rzeczy przez balkon? Przecież tak ci ze mną źle! 

STOP

Moglibyśmy tak w nieskończoność. Prawda? Życie w końcu, to nieskończona bitwa. Jednak w momencie, gdy sprawy zachodzą tak daleko, starajmy się wrócić do początku, kiedy to nie ma ofiar, a obie strony mają siłę i chęć do walki. Od czego zaczęła się ta potyczka? A tak. Już pamiętam. Niespuszczona deska w toalecie.








*muszę obrać którąś ze stron w tej dywagacji, a uważam, że ciągłe granie pokrzywdzonego i wieczne, bezskuteczne odpieranie argumentów jest ciekawsze!

Komentarze

Prześlij komentarz